Książka Sary Shilo wzbudziła w nas bardzo skrajne emocje, drażniła i ciekawiła jednocześnie, męczyła i zachwycała. W każdym razie nie pozostawiła obojętnymi. Historia osadzona w obcych nam realiach konfliktu izraelsko-arabskiego, ale jednocześnie bardzo uniwersalna, bo mogąca wydarzyć się w każdym innym miejscu na ziemi. Historia opowiedziana wielogłosem, oglądana z różnych perspektyw poszczególnych członków rodziny. Każdy głos to inna wrażliwość, inny język. Z „wysłuchania” wszystkich bohaterów dopiero wyłania się przed czytelnikiem pełen obraz sytuacji. A jest to smutny obraz skomplikowanych relacji, na które cieniem kładzie się wszechobecne uczucie strachu. Ze śmiercią w wyniku bombardowań lub zadaną rękoma zamachowców żyje się tam przecież „za pan brat”. Na tle tej dramatycznej sytuacji geopolitycznej rozgrywa się też dramat rodziny. Sekret, który łączy matkę i starsze dzieci dzieli jednocześnie wszystkich nieodwracalnie. Tym sposobem w domu pełnym ludzi wszyscy czują się zagubieni i samotni. A krasnoludki nie przyjdą z pomocą.